Babymoon Na Malediwach - Carmelatte Fashion & Travel

Zacznę od tego czym jest ten “Babymoon”. Z założenia to takie ostatnie chwile we dwoje. Wiadomo – jak dziecko już się urodzi to też wyskoczy się na wakacje we dwoje, ale każdy rodzic zapewne się zgodzi, że to nie to samo. Taki Babymoon to ostatnie chwile beztroski, bezdzietności i urlop tylko dla przyszłych rodziców. Termin został zapewne wymyślony przez branżę turystyczną żeby generować biznes, ale chyba większość z Was się zgodzi, że każdy pretekst aby spędzić miło czas jest dobry.

My na nasz Babymoon wybraliśmy Malediwy – raj na ziemi. To już mój drugi raz w tym pięknym wyspiarskim państwie (zerknijcie na mój artykuł) i wizja zabrania tu Ukochanego bardzo mi się spodobała.

Malediwy to kraj składający się aż z 1190 małych wysepek i podzielony na atole (takie nasze województwa). Każdy z tych atoli różni się trochę od siebie, ale w każdym możecie spodziewać się pięknych plaż, raf i palm. Palma to w ogóle image kraju, a z kokosa robi się już tu chyba wszystko – od batoniki do magnesów na lodówkę.

Myśląc “Malediwy” z pewnością macie na myśli domki na wodzie, które co prawda budują już w wielu krajach, ale to właśnie one są drugim symbolem tego kraju. Resort, który wybraliśmy (Reethi Beach) oferował takie właśnie domki. Pierwszą korzyścią przemawiającą za wynajęciem tego typu lokum jest możliwość odpoczynku w ciszy i spokoju. Własny domek daje bowiem poczucie bezpieczeństwa, a także pozwala cieszyć się intymnością. Nie zapominajmy jednak, że Water Villas w Reethi Beach to funkcjonalnie zaprojektowane i wykonane mini wille, umożliwiające wypoczynek w komfortowych warunkach. W każdym domku znajdziemy telewizor z dostępem do kanałów kablowych, sejf (na dokumenty, pieniądze i wartościowe przedmioty), darmowe WiFi, duże tarasy z bezpośrednim zejściem do morza, wygodne meble oraz łazienkę. Ahh, te tarasy z wejściem do oceanu wspominamy najmilej. Mogłabym godzinami odpoczywać z takim widokiem, czytając książkę bądź słuchać szumu fal.

Oprócz domków na wodzie, Reethi oferuje też urocze domki na plaży. Każdy z takich domków ma outdoorową łazienkę (która z pewnością jest WOW), własne małe patio z leżaczkami, huśtwaką. No sielsko! Mimo, że my postawiliśmy tym razem na domki na wodzie, to taki rodzaj domków byłby wybrany przez prawie 40% osób, które wzięły udział w mojej ankiecie na Instagramie.

Reethi Beach to malutka wysepka, na której znajduje się tylko i wyłącznie resort. Może i malutka, ale oferująca na prawdę wiele. Korty tenisowe, SPA, kilka restauracji, w tym takich tematycznych, centrum sportów wodnych. Można tu nurkować, pływać na kajakach, snorkelingować.

Moim ulubionym zajęciem (oprócz wskakiwania do wody z naszego tarasu) były przechadzki po dżungli wokół domków i resuauraji, podziwianie roślinności i wsłuchiwanie się w żyjątka. Coś pięknego! Baniany, czyli drzewa rosnące na odwrót, robiły na mnie ogromne wrażenie.

Podczas pobytu poznaliśmy parę, która wybrała to miejsce na zorganizowanie swojego wesela, a dwa tygodnie wcześniej starsza od nas para odnawiała tu swoją przysięgę małżeńską.

Nasz czterodniowy pobyt w tym resorcie przebiegł bardziej niż pomyślnie (pogoda jak na zamówienie) i nie ma takiej rzeczy, którą bym zmieniła. Polecam(y) to miejsce całym sercem i z pewnością tu wrócimy!

Druga część naszego wyjazdu była nieco bardziej przygodowa, a możecie o niej poczytać tutaj.

Source link